Niezniszczalna superbakteria pojawiła się w kraju. Nie znamy nawet skali zjawiska
Mamy już w Polsce bakterię NDM-1, która jest
odporna nawet na działanie antybiotyków ostatniej szansy. Jak ostrzegają
epidemiolodzy i mikrobiolodzy, to już nie są jednostkowe zakażenia.
Według oficjalnych danych tylko w pierwszym półroczu tego roku
odnotowano 141 przypadków zakażenia lub nosicielstwa tej bakterii. Skala
problemu może być jednak znacznie większa.
Dwa rejony zakażenia
Jak podają epidemiolodzy obecnie zlokalizowano dwa główne regiony występowania zakażenia: Wielkopolska i Mazowsze.
- Zgodnie z danymi zgromadzonymi przez Główny Inspektorat Sanitarny mamy już grubo ponad setkę zakażonych i nosicieli tej bakterii - wyjaśnia Jan Bondar, rzecznik prasowy GIS-u.
Z danych przekazanych przez niego dla portalu rynekzdrowia.pl wynika też, że skala problemu przybiera na sile. Podczas gdy w 2012 roku było jedynie czterech zakażonych i to tylko w Wielkopolsce, w 2013 roku liczba ta wzrosła do 62 w tym samym województwie.
Pojawił się też nowy region zakażenia - Mazowsze, gdzie odnotowano wówczas 42 przypadki zakażenia lub nosicielstwa. Zjawisko jeszcze bardziej nasiliło się w tym roku. Od stycznia do lipca br. odnotowano 74 przypadki zakażenia NDM - 1 w Wielkopolsce i 67 na Mazowszu.
Prof. Waleria Hryniewicz, krajowy konsultant w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej, dodaje, że skala zjawiska może być znacznie większa. Trudno jest bowiem ocenić, ile osób jest nosicielami tej bakterii, dopóki pacjent nie zachoruje.
Trudności w określeniu liczby zakażonych wynikają także z tego, że zgodnie z obowiązującymi przepisami polskie szpitale nie muszą zgłaszać każdego stwierdzonego przypadku bakterii NDM do sanepidu.
- Nie gromadzimy dokładnych danych, jednak z informacji, które do nas napływają wynika, że skala problemu przybiera na sile. Wiemy już, że oprócz tych dwóch głównych regionów zakażenia, epidemiolodzy odnotowują pojedyncze zakażenia w innych miastach czy regionach kraju - zaznacza prof. Hryniewicz.
Dodaje również, że nowe zakażenia to niestety nie są już tylko przypadki nowych szczepów przywleczone z innych krajów, ale także zakażenia rozchodzące się, czyli krzyżowe, pacjenta od pacjenta. W 2013 r. chorzy z warszawskich i poznańskich szpitali zakażali się nawzajem, wędrując między oddziałami. Bo w lecznicach nie zastosowano wzmożonej kontroli zakażeń szpitalnych.
Niezniszczalny patogen
Prof. Hryniewicz wyjaśnia też, że walka z tą bakterią jest bardzo trudna, ponieważ należy ona do patogenów, które wytwarzają enzym zdolny do niszczenia karbapenemów, czyli antybiotyków ostatniej szansy.
- Bakteria New Delhi to nie pierwszy taki szkodliwy patogen, który dotarł do Polski. W 2008 roku mieliśmy już problem z równie niebezpieczną bakterią o nazwie KPC. Także i ten patogen należał do grupy karbapenemaz - wyjaśnia prof. Hryniewicz.
Jak opisuje, możliwość zakażenia tą bakterię jest taka sama, jak każdą inną typu pałeczek jelitowych. Ponieważ bytuje ona w przewodzie pokarmowym, dopóki nie dojdzie do jej inwazji, chory nawet nie wie, że jest nosicielem. Dlatego podstawową zasadą uniknięcia zakażenia jest reżim higieniczno-sanitarny, zarówno w życiu codziennym, jak i postępowaniu w szpitalach.
STRACH SIĘ NIE BAĆ CO??????
Jeśli przestrzega się podstawowych zasad higieny, to nie ma tak za bardzo czego... Tak samo jak z wirusem Ebola.
OdpowiedzUsuńNatalko, opowiem Ci tu historię mojej koleżanki, która miała jechać na misję-wolontariat do Afryki (czy pojechała, nie wiem). Ksiądz, który był liderem jej grupy, poprosił, aby młodzi zaproponowali sposoby pomocy dla mieszkańców pewnego afrykańskiego kraju. No i grupa tej mojej kumpeli wymyśliła budowanie studni, szkół, a że to kraj muzułmański, to też jakaś kampania o równości kobiet i mężczyzn... Gdy ksiądz dowiedział się o ich pomysłach, powiedział: "No tak, macie bardzo ciekawe pomysły, ale pamiętajcie, że oni tam umierają bo nie myją rąk po tym, jak się załatwiają, więc może o tym byście najpierw pomyśleli?".
I ta ostatnia uwaga dotyczy niestety nie tylko tubylców, ale i turystów...
O turystach wspomniałam, bo oni niestety często roznoszą różne bakcyle z egzotycznych krajów - właśnie nie przestrzegając podstawowych zasad higieny. Swego czasu na National Geographic był fajny program na ten temat... Choć obrazki niekiedy niesmaczne, np. o kobiecie, która w Malezji złapała jakiegoś robala, bo nie myła rąk przy gotowaniu ryb w tamtejszej knajpie.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, to nie wpadać w panikę, no i myć ręce :)
w szpitalu tez powinne byc warunki dobre i ja pilnowałam sie a pseudomonasa dostałam dlatego 2 tyg.szpitala wiecej od razu miałam :(
OdpowiedzUsuńOj, w szpitalach też różnie bywa... Wiem z własnych doświadczeń - nie każdy myje przepisowo ręce... I dotyczy to zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek.
OdpowiedzUsuńA co do pilnowania to różnie bywa - ja np. ostatnio dorwałam bakcyla i siedzę na antybiotyku... Mimo, że też na siebie uważałam. Mówi się trudno. Ale Ty Natalko nie martw się na zapas, bo od stresu spada odporność, a stresu w szkole masz pewnie i tak pod dostatkiem.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru życzę i trzymaj się ciepło, bo pewnie noce macie chłodne... U nas pada deszcz.